środa, 27 lipca 2016

Misje i zadania w terenie - 26.07.16


Kolejny dzień klęski. Czarodzieje z Merlington i Gandalfstein stają się coraz potężniejsi. Dziś w świecie Mugoli sprawdzali moc zaklęć poskramiając morskie meduzy, ryby, węgorze, niezwykle szybko opanowali podstawy Transmutacji. Domy znów przystąpiły do rozgrywek Quidditcha. Najbardziej martwiące było jednak odnalezienie przez adeptów horkruksa w komnacie tajemnic. Zaczynam zastanawiać się nad jutrzejszym Zadaniem Turniejowym, bo jeśli rozgromią je jak dzisiejsze poszukiwanie artefaktu życie Pana jest w niebezpieczeństwie.
Wysłannik V. Collegium Magicum

Dzisiaj Zwiadowcy szkolili się w łucznictwie. Coraz celniej trafiają i zdobywają punkty doświadczenia. Doskonale już władają mieczem, co widać podczas gier terenowych. Nie straszne im wyzwania i misje podczas których ujawniają swoje zwiadowcze umiejętności. Na koniec dnia - miały miejsce rozgrywki w juggera. Co to były za emocje!

Corona Clonmelu

Dzisiejszy poranek przybył z zaskoczenia, znacznie szybciej niż się tego spodziewaliśmy. Poranna rozgrzewka, którą standardowo wybudza nas z smacznego snu była wyjątkowo łagodna. Dzień rozpoczęliśmy kontynuując tworzenie naszych LARPów, nie możemy się doczekać kiedy zagrają w nie inni! Po południu doznaliśmy niesamowitego przeżycia. Graliśmy w grę, w której mogliśmy poczuć się jak osoby niewidome. To nie tylko cenna lekcja, ale też niesamowite przeżycie. Zresztą... spójrzcie na zdjęcia! Kiedy ostatnie promienie światła schowaly się za horyzontem arkadyjskiego lasu wybraliśmy się nad morze. Niesamowity klimat, piękne widoki oraz aktywna zabawa przy Quidditchu i Juggerze. To był niesamowity dzień!
Larpowcy

Dzień zaczął się spokojnie. Pobudka, rozgrzewka, śniadanie, sprzątanie pokoi. Nikt nic nie podejrzewał. Przed obiadem znowu podzieliliśmy się na grupy w których tworzymy LARPy. Ci co skończyli poszli na plażę, ci co wystawiają LARPa w najbliższych dniach pracowali spokojnie. Natomiast ci którzy wystawiali LARPa dzisiaj... "Gdzie jest drukarka? Gdzie jest Kacper? Nie ma gdzie podłączyć laptopa!" i tak do obiadu. Po obiedzie natomiast przyszła wielka chwila. Różne plotki chodziły o tym LARPie, że pokemony, że w średniowiecznej Japonii... A okazało się że jest o ośrodku dla niewidomych. I okazał się niezwykle poruszający. Uczestnicy poznali czym jest bycie osobą niewidomą albo czym jest opieka nad niewidomym. LARP ten opierał się na relacjach i emocjach, a te były silne. Pod koniec nawet pociekły łzy. Nim się obejrzeliśmy i było po kolacji. Wtedy znowu podzieliliśmy się na grupy: jedni poszli na plaże, inni pomagali przy filmie, a jeszcze inni dopracowywali LARPy. Nim się obejrzeliśmy dzień przeleciał szybciej niż strzała ze zwiadowczego łuku. 

Bartek Przestrzelski - larpowcy








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz